Lata 20. XX wieku były czasem prawdziwej rewolucji, jeśli chodzi o świat mody. Czas ten miał szczególne znaczenie dla kobiet, które wreszcie udało się wyzwolić ze szponów ciasnych gorsetów, sukni na stelażu i ciężkich kapeluszy, jakie nie miały szczególnie dobrego wpływu na stan kręgosłupa szyjnego. Płeć piękna dołożyła wtedy wszelkich starań ku temu, aby wyzwolić nie tylko swoje ambicje, marzenia i myśli, ale także odmienić swój dotychczasowy wygląd i wyeliminować z codzienności wiele stereotypów oraz potrzebę dopasowywania się do konwenansów, tradycji i wyimaginowanych zasad. Makijaż vintage miał podkreślać urodę, ale jednocześnie być czymś w rodzaju barw wojennych — kobiety chciały pokazać nim, że nie boją się być seksowne i za nic mają skromność.
Makijaż vintage — niewielki wybór kosmetyków
Przede wszystkim należy zaznaczyć, że w drugiej dekadzie ubiegłego stulecia kosmetyki — zarówno te do malowania twarzy, jak i pielęgnacji skóry — nie były powszechnie dostępne. Kobiety tamtych czasów musiały wykazywać się ogromną pomysłowością. Makijaż vintage był więc konsekwencją prawdziwej kreatywności. W końcu skoro płeć piękna uwielbiała wykonywać make-up i stawiała w jego przypadku na ogromną precyzyjność, konieczne było maksymalne wykorzystanie tych produktów, które akurat były dostępne na rynku.
Makijaż vintage był uważany za jedną w wielu form wyzwolenia kobiet. Paniom zależało na podkreślaniu swojej urody w sposób odważny. Dodawały więc sobie animuszu malując oczy, stylizując brwi i nakładając na usta mocne odcienie szminki.
Jak malować oczy?
W latach 20. oczy miały być mocno podkreślone. Ich kształt musiał być wyraźny i zwracać uwagę. Nie było mowy o delikatnym podkreśleniu rzęs. Stosowano ciemne cienie, nakładając je na górną powiekę i tworząc pierwowzór dla tzw. przydymionego oka. Dodatkowo nad linią rzęs malowano grubą, wyciągniętą ku brwiom kreskę, taką samą, jak wiele lat później stosowała w swoim makijażu ikona mody i stylu — Marylin Monroe. Rzęsy traktowano tuszem tak, aby sprawiały wrażenia doklejonych.
Usta podkreślone szminką
Jeśli makijaż vintage, to nie może zabraknąć pokreślonych ust. W drugiej dekadzie XX wieku najczęściej wybierano różne odcienie czerwieni — od tej strażackiej, poprzez szkarłat, a na wiśniowym kolorze kończąc.
Poza tym ważne było, aby w wyraźny sposób podkreślić łuk kupidyna. Wszystko po to, aby zyskać wyjątkowo oryginalny i typowy dla tamtego okresu efekt rozświetlenia twarzy.
Kilka słów na temat brwi
Brwi zawsze i będą istotnym elementem każdego make-upu. Makijaż vintage również nie ignorował kwestii oprawy oczu. O le dziś stawia się na efekt przypominający skrzydła jaskółek, o tyle kilkadziesiąt lat temu brwi było precyzyjnie wyskubywane i zaznaczane przy pomocy bardzo cienkiej kreseczki. Czasami nawet kobiety pozbywały się swoich włosów zupełnie i tworzyły specyficzny rysunek brwi. Posługiwały się przy tym mocno naostrzoną, najczęściej czarną lub ciemnobrązową kredką.
A co z policzkami?
Jeśli chodzi o makijaż vintage, to nie mogło w nim zabraknąć bardzo dużych ilości różu na policzkach. Kobiety uwielbiały ten konkretny kosmetyk i można wręcz powiedzieć, że chronicznie go nadużywały. Pokrywano wówczas różem bardzo duży obszar na twarzy, niekiedy sięgający od policzków, aż po zewnętrzne kąciki oczu. W porównaniu z dzisiejszą modą odnośnie do make-upu, gdzie róż stosowany jest bardzo oszczędnie, twarze pań w latach 20. przypominały niemalże oblicza dziewcząt występujących w mangach.
Warto wiedzieć, że dziś kobiety mają wielką dowolność, jeśli chodzi o rodzaj noszonych ubrań i sposobów malowania twarzy. W związku z tym, że styl retro wrócił do łask i jest promowany przez światowej sławy projektantów, możemy dowolnie miksować ze sobą poszczególne elementy garderoby. Dzięki temu z kolei istnieje opcja na to, aby wyrażać siebie tak, jak mamy na to ochotę. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak tylko szczerze docenić czasy, w których przyszło nam żyć.